czwartek, 24 października 2013

Frywolitka to nie wszystko...

Każda z osób zajmujących się rękodziełem ma swoją ulubioną dziedzinę, w której się specjalizuje. W moim wypadku padło na frywolitkę. Czasem jednak zew twórczej natury ma chęć oderwania się od nitki i igły, i tym razem w ruch poszły kleje, farby, pędzle i papier ścierny ;). Pierwszym moim "dziełem" było pudełko na biżuterię, które smętnie czekało na moje zdecydowanie parę miesięcy. Udało się tak naprawdę dzięki koleżance z pracy, która podarowała mi klej, lakier i serwetki.



Kolejny twór powstał przy okazji..... powiem tyle wino było dobre ;)
















A w tle moja serwetka z wzoru od http://renulek.blogspot.com/

czwartek, 17 października 2013

Nietypowe grzybobranie...


Mam tą niezwykłą przyjemność mieszkać "w lesie" dokładnie to wystarczy przejść przez drogę. Z tego też powodu nie korzystać z daru natury to grzech. Przy okazji tej niezwykle zwykłej wyprawy powstało kilka zdjęć :)




..... a przy okazji wyprawy :


sobota, 5 października 2013

Kwieciem obrodziło ...


Jakże dawno mnie tu nie było, aż wstyd przyznać. Zmieniła się pora roku, a nawet dwie a u mnie w robótkach pojawiła się wiosna. Natchniona chwilą poczyniłam małe stadko kwiatuszków :). Mam nadzieję, że się spodobają. 

Zachęcona piękną pogodą i radością z tego, ze panowie pomogli wrzucić węgiel wyszłam z nimi na spacer na moje kwietne podwórko. Jak się okazało miałam niezwykłe szczęście. Przyszedł mróz i kwiatki niestety zmarzły i opadły, a tak mam jeszcze pamiątkę. 
Poniżej efekty:




wtorek, 19 marca 2013

Wymianka Wielkanocka....

Przyznam szczerze pierwszy raz spotkałam się z czymś takim, jak Wymianka Wielkanocna. Zasady są proste, zgłoszenie-----> losowanie-----> dane ofiary-----> czas na wykonanie prezentu -----> wysyłka. Może wszystko byłoby łatwe, gdyby znało się osobę po drugiej stronie, ale o mojej ofierze widziałam niewiele. Postanowiłam zatem zrobić coś tak ode mnie, z serducha i wyszło to...




A teraz pytanie co ja dostałam, ano dostałam cudeńka :D. Od pewnej cudownej osóbki: http://renula.blogspot.com/.







poniedziałek, 18 marca 2013

Frywolitkowe słoneczka....

Pomysł na słoneczka zrodził się przypadkowo. Teraz są jednym z moich ulubionych wzorów. Ich środek umożliwia umieszczenie każdego kamienia lub koralika i to właśnie mi się w nich podoba, a że przywołują wiosnę to już inna sprawa :). Kolczyki wykonane są z bardzo cieniutkiego kordonka, przy użyciu igły nr 7.

Poniżej piękne zdjęcie wersji pomarańczowej wykonane przez Norberta Petrich:

 a te to jak zwykle moja wypocinka:



środa, 13 marca 2013

Szydełkowe przytulanki.....

... zaczęło się niewinnie w pracy. Padł pomysł, że na wigilię robimy dla siebie prezenty samodzielnie i własnoręcznie. I niby sprawa byłaby łatwa, gdyby nie to, że prezent ma być unisex. No jak to ja? robiąca głównie kolczyki? Pomogła mi jednak pewna szalona twórczyni z Pracowni Przypadku http://www.facebook.com/PracowniaPrzypadku?ref=ts&fref=ts. I tak oto powstał miś. Mój pierwszy miś szydełkowy:




Idąc za ciosem i namową koleżanki zrobiłam kotka, ale kotkowi nadal czegoś brak.... tylko nie wiem w jakim kolorze .... ktoś pomoże.....?


czwartek, 7 marca 2013

Magiczne trójkąty....

... moja przygoda frywolitkowa rozpoczęła się przypadkiem, jednak swoje pierwsze kroki poczyniłam dzięki Middia http://www.middia.net/domocredix/index.php?id_kat=1&id=12. To ten skromny, ale jakże czytelny kurs pomógł mi zrozumieć wiele rzeczy. Klara zawsze służy pomocą zarówno w sprawach technicznych jak i przy wyborze niteczek do robótek.

Wzór tych kolczyków, do których mam słabość powstał również dzięki niej. Poniżej przedstawiam piękne zdjęcia wykonane przez łódzkiego fotografa Norberta Petrich...i jedno moje, ale pokazujące mój kolor ulubiony ... a może i nie ... nie wiem wszystkie kocham <3.



No i moja wypocinka:


sobota, 2 marca 2013

A teraz trochę z innej beczki...

 SEZON ROWEROWY 2013 ogłaszam za otwarty ...


... jako, że blog jest mój, pozwolę sobie na niego wrzucić czasem coś niezwiązanego z dzierganiem. Tym razem inauguracja sezonu rowerowego 2013. Mieszkanie na wsi ma swoje dobre strony i można rowerem naprawdę dotrzeć w ciekawe miejsca. Tym razem dotarłam blisko do miejscowości Nowy Bedeń.
Więcej o tym miejscu można znaleźć: http://www.polskiezabytki.pl/m/obiekt/2396/Bedon/. I poniżej kilka moich zdjęć tego miejsca wykonanych, a jakżeby inaczej jak telefonem :).






poniedziałek, 11 lutego 2013

Zimno w uszy ......

Wchodząc do mojej miejscowej pasmanterii czasem nie mogę się oprzeć i czuję, że włóczki, kordonki, mulina i inne cuda do mnie mówią. Tak było i w tym przypadku. Morska włóczka leżała sobie skromnie w małym moteczku i mówiła weź mnie ... Wróciłam z nią do domu, jednak nic więcej do mnie nie powiedziała. Trafiła zatem na mą skromną półeczkę z zapasami. Leżała po cichutku, aż wreszcie coś mi w moje uszy zmarznięte szepnęło, a może ze mnie będzie czapka i tak oto powstała moja pierwsza..... 

Za inspirację dziękuję moim kochanym Kobitkom ze Spotkań robótkowych: http://www.facebook.com/Spotkania.robotkowe.online?ref=ts&fref=ts

A oto ona:



wtorek, 22 stycznia 2013

Pierwsza serwetka....

Nie wiem czy każda z frywolitkującyh Pań, czy Panów w końcu mierzyła się z serwetka, ale ja tak. Sztuka nie łatwa dla początkującego. Najpierw znaleźć wzór, rozgryźć, dobrać nitkę dobrać igłę no czasem za dużo problemów na raz. 

Moja pierwsza powstała na leżaczku w piękne słoneczne dni, na podstawie wzoru znalezionego w sieci: http://pu.i.wp.pl/k,MjM1NDgwNzYsNDc5MjEwNjA=,f,278085_54_big.jpg.

Nie jest piękna, nie jest prosta, ale pierwsza i moja. Zdjęcie mojego autorstwa, a raczej mojej komórki :)

 

Oczywiście idąc za ciosem i moją maniakalną chęcią miniaturyzacji powstała i jej siostra. Duża serwetka ma 22 cm, mała 11 :)

Złe dobrego początki ...

Przyznam się szczerze nie mam pojęcia jak dotarłam do frywolitki... najpierw było szydełko, ale nie do końca byłam w stanie zrozumieć te ciapki na wzorach i nadal nie rozumiem, mój status opanowania zakończył się na różach :)



Potem chwilowy napad na druty, który sporadycznie trwa do dziś (czapka w toku). Nawet pokusiłam się o ocieplacze na moje łapki. Oczywiście bez kciuka bo tego tematu nadal nie opanowałam ... i gwiazdkę ... teraz wbijam w nią igły :).


A potem się zaczęło od pierwszych prób, pierwsza moja igła okazała się najcieńszą dostępną bo tylko taka była w sklepie. Obecnie jest tak wygięta, że bardziej ług przypomina niż prostą igłę.  Z dnia na dzień było coraz lepiej i mam nadzieje, że będzie a oto poniżej moje pierwsze nieudolne próby. Oczywiście nie wszystkie ;)....




Mam nadzieję, że widać postępy.... ;)




środa, 16 stycznia 2013

Szalikowe szaleństwo....

Każda z nas chyba zaczynała od szalików ...zaczynałam i ja.... zdjęcie dzięki uprzejmości Norberta Petrich 

Mam nadzieję, że w najbliższym czasie uzupełnię post o kolejne dwa szaliki :)

Początki.....

Nitka w domu zawsze była i pewnie będzie....



...nieprofesjonalnie, niezawodowo, była nieudolnie i dla radości użytkującego. Bez wymyślnych wzorów i logiki, ale była. Potem zamilkła na kilka lat, choć przypominała o sobie ukłuciem  w palec. .... i nagle ni z tego ni z owego człowiek znów się pojawia w dużej ilości, lekko zaniedbana porzucona, ale nadal kolorowa i piękna, co by z niej zrobić .... i nagle olśnienie dzięki internetowi... frywolitka. Jak na razie igłowa, ale może i pokuszę się o czółenko.

Oczywiście inne sztuki nie są zaniedbywane i mam nadzieje będą rozwijane.