wtorek, 22 stycznia 2013

Złe dobrego początki ...

Przyznam się szczerze nie mam pojęcia jak dotarłam do frywolitki... najpierw było szydełko, ale nie do końca byłam w stanie zrozumieć te ciapki na wzorach i nadal nie rozumiem, mój status opanowania zakończył się na różach :)



Potem chwilowy napad na druty, który sporadycznie trwa do dziś (czapka w toku). Nawet pokusiłam się o ocieplacze na moje łapki. Oczywiście bez kciuka bo tego tematu nadal nie opanowałam ... i gwiazdkę ... teraz wbijam w nią igły :).


A potem się zaczęło od pierwszych prób, pierwsza moja igła okazała się najcieńszą dostępną bo tylko taka była w sklepie. Obecnie jest tak wygięta, że bardziej ług przypomina niż prostą igłę.  Z dnia na dzień było coraz lepiej i mam nadzieje, że będzie a oto poniżej moje pierwsze nieudolne próby. Oczywiście nie wszystkie ;)....




Mam nadzieję, że widać postępy.... ;)




2 komentarze:

  1. Masz wyraźny talent! ponieważ jestem bardzo drutowa - ocieplacze rąk szczególnie mnie urzekły! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. no to zawsze miła pochwala od kogoś kto robi na drutach :)

    OdpowiedzUsuń